Ponad dwa tysiące. Tyle razy w ciągu ostatnich 7 lat strażnicy miejscy w Świdniku pomagali w uruchomieniu pojazdów samochodowych, które odmówiły posłuszeństwa ich właścicielom. Tylko w ubiegłym roku takich zgłoszeń było 334.
W 2016 roku w Straży Miejskiej w Świdniku zapadła decyzja o zakupie specjalnego urządzenia do uruchomiania pojazdów samochodowych. Usługa jest bezpłatna i skierowana do wszystkich właścicieli pojazdów samochodowych, którzy zaparkowali samochody na terenie gminy miejskiej w Świdniku. Pomoc niesiemy w godzinach służby, czyli od godz. 7.00 do 22.00. Podajemy te godziny służby nie bez powodu, bowiem zdarza się, że dostajemy też prośby o uruchomienie pojazdu nocą. Korzystają z niej nie tylko mieszkańcy naszego miasta, ale też przyjezdni.
Zakup urządzenia rozruchowego okazał się typowym strzałem w dziesiątkę. Po dwóch latach, korzystając z pieniędzy z programu „Razem Bezpieczniej im. Władysława Stasiaka”, zakupiliśmy kolejne urządzenie, by pomoc niosły dwa patrole. Oczywiście pomoc ta jest wykonywana, gdy nie realizujemy interwencji niecierpiących zwłoki. Szczególnie jest ona ważna w momencie, gdy śpieszymy na umówione spotkania, do pracy itp. Na terenie naszej gminy jesteśmy w stanie podjechać w ciągu niespełna 5-10 minut. To szczególnie ważne, gdy na zewnątrz panują niskie temperatury. W zdecydowanej większości przypadków udaje nam się zgłoszone pojazdy uruchomić. Wdzięczność ich właścicieli przejawia się w różny sposób. Część z nich pyta, ile ta usługa kosztuje? jak się mogą zrewanżować? W większości spotykamy się ze szczerym podziękowaniem. Zdarzały się też bardzo nietypowe prośby jak choćby zakup nowego akumulatora na fakturę, przyjazd na konkretną godzinę dnia następnego, jeździe za mną, bo zaraz zgaśnie, jednak jesteście potrzebni czy też trzymajcie kciuki, aby dojechać do Warszawy. Zdarzają się jednak pojedyncze przypadki, że kierowcy traktują tą pomoc jako nasz obowiązek i zamiast pojazd naprawić, telefonują za każdym razem, gdy mają problem z jego uruchomieniem. Zdarzyło się też, że przyjechaliśmy do samochodu, którego jedynym problemem był brak zatankowanego paliwa.
Jednak do najbardziej nietypowego zgłoszenia doszło w roku ubiegłym na granicy z gminą Mełgiew. Po przyjechaniu na teren posesji, gdzie pojazd odmówił posłuszeństwa, strażnicy dość szybko go uruchomili, po czym okazało się, że … brakuje „sprawnego” kierowcy. Okazało się bowiem, że wszyscy, którzy posiadają uprawnienia do kierowania są po spożyciu alkoholu. W tym przypadku musieliśmy przyjechać raz jeszcze, gdy kierowca był w pełni „sprawny”. A co by było, gdyby odpalił wcześniej?
Te wszystkie wezwania dzielą się na różne historie a łączy je chęć niesienia pomocy w potrzebie i w zdecydowanej większości szczęśliwa puenta. Wszelkie wyrazy sympatii tylko utwierdzają nas w przekonaniu, że służba na rzecz naszej społeczności to nie tylko obowiązek.